Po wczorajszym zwycięstwie w Mirosławcu humor dopisywał i miałem ochotę zakończyć weekend zwycięstwem nad Drennanem, niestety Karlos już w pierwszych minutach naszego pojedynku pozbawił mnie złudzeń i co gorsza szans na wygraną, wyciągając z wody ponad dwulikowego lechola! Do końca meczu już nie mogłem się skupić na łowieniu 🙂
W tych pięknych okolicznościach przyrody...
Wylosowałem stanowisko bliżej mostu. Teoretycznie dobrze, w końcu nie raz już tu łowiłem.
Karol 80m dalej, na w sumie nowym stanowisku.
Nic nie pokaże! Wszystko pochowane, a zanętę pod kocem miesza! 🙂
Ja łowiłem 17cm okonki...
A w tym samym czasie Karlos zaciął leszcza!
Leszcz miał swoją szansę schowa się w zaroślach, jednak nie dał rady...
i już po chwili wylądował w podbieraku Drennana 🙂
No piękny! Leszcz oczywiście!
2070g - jak się później okazało, jedną rybą pozamiatał wszystkie moje 🙁
To my tu próbujemy ryby łowić a tu jakieś kutry rybackie po spławikach?!
A może nagonią trochę leszczy?
Żeby chociaż kilka takich... niestety im później tym było gorzej. Coraz więcej uklejki, którą od początku wykluczyliśmy z zawodów... a szkoda, bo w pokrowcu miałem kilka uklejówek i zanętę Ablettes 🙂
Podbierak użyty może ze 3 razy...
A nie ma nagrody za najmniejszą rybę? 🙂
Po ważeniu (2370g z wiaderkiem) rybki wracają do wody.
Karol i bez leszcza wygrywa z wynikiem 3700g. Zatem mamy remis 5:5!
Niech rosną!
To gdzie następnym razem? 🙂