Dzień 2. Piątek, oficjalny trening. Oj, jak mi się nie chciało wstawać z wyrka! Po gorącym czwartku, kilku lokalnych browarkch spałem jak niemowle, a tu teraz czas szykować się na trening. Pogoda średnia, pada od rana i to całkiem mocno… hehe dobrze, że nie łowię, posiedzę pod parasolem albo samochodzie ? Na łowisko zajechaliśmy przed 7:00. Rozkładamy się w sektorze „Nadnoteckim” obok nas Mikołaj i Łukasz (Mistrz Okręgu).
Czas na gruntowanie łowiska. Szału nie ma, ale Drennan sobie poradził ?
Dzisiaj spórbujemy różnych zestawów, między innymi zbudowanych na Sharku 4g. A propos zestawów to sporo różnych przetestowaliśmy, a jeszcze więcej, o których słyszeliśmy, że mogą być skuteczne, nie daliśmy rady zrobić a tym bardziej nimi popływać... nic to, może następnym razem. ?
Do zanęcanie podeszliśmy skrajnie skromnie – przynajmniej jeżeli chodzi o zanetę. Nie daliśmy ani grama spożywki, za to nieco więcej robaków z nadzieją, że zainteresujemy „naszym stołem’ nieco większe ryby niż wczoraj.
Już do pierwszych kul Karol dorzucił trochę ciętego gnojaka. Może szybko uda się zainteresować jakiegoś bonusa, który być może akurat stacjonuje w łowisku, albo dyżurnie będzie sobie tu przepływał? ?
12 sporych kul na początek powinno wystarczyć. W miarę trwania sesji oczywiście jest plan donęcać.
Na poczatku niestety boanusa nie było, później w sumie też nie ?. Biorą same małe rybki. Krąpiki na przemian z uklejkami i kiełbikami, czyli generalnie jak wszędzie.
Na szczęście trafiają się też „dłoniaki”. Jest przynajmniej okazja wypróbować nową sztycę Robinsona ?
Monotonię krąpiowo-uklejową przerywa ładna płotka. Szkoda, że tak mało ich tu jest, bo to naprawdę ładnie budujące wynik wagowy rybki. Trening kończymy po 4h z wynikiem 2165g, szału nie ma ale z sąsiadami wygrywamy! ? (to tak na pocieszenie, choć np. Mikołaj to łowił na pół gwizdka, raczej dopasowując zestawy na jutro niż żeby się z nami ścigać ?)
4h jak zwykle szybko minęły więc czas się zwijać...
Zdążyliśmy jeszcze podpatrzeć co słychać w innych sektorach i konkurentów. Maciej łowił podobnie jak Karol - sporo drobnicy.
Adam, podobnie jak reszta "Leszczy" łowił znacznie grubsze ryby. Głównie krąpie i płocie.
Popołudniowy relaksik przy lokalnym browarze (dla niektórych był słodki a dla innych gorzki) o co chodzi? ? Nie wiem, ale schłodzony smakował wybornie!
Czas na wyciągnięcie wniosków, zanim zabierzemy się do szykowania towary na I turę zawodów. Jedno wiemy na pewno. Bez zanęty się nie da...
1848 vs 18:48 – przypadek? Nie sądzę ?
Mix jakby to nie Karol miał łowić ? Zapach, pieczywko fluo? Wcale nie musiałem go do tego namawiać – sam wybrał ?
Mamy też sekretny składnik na „pogrubienie” ryb ? oczywiście rozmoczony w wodzie z melasą... mniam! ?
„Jakson” Paweł w akcji. Nie ma trenera, to musi sam przecierać ? Dobra, kończymy bo trzeba się porządnie wyspać, a jutro nie bierzemy jeńców!