No i stało się! Przy wyjątkowo wyrównanym sezonie (9:9) wielki finał należał jednak do Karola! Jak to się stało, że znowu wylądowaliśmy na jeziorze Kopcze, to nie wiem 🙂 no ale trzeba przyznać, że po ostatnich wysokich wynikach i przegranej tylko 320g kręciła mnie chęć odegrania się właśnie na tej wodzie. No niestety tym razem rybki nie współpracowały za bardzo i z wynikiem 2850g to właśnie Karol wygrał ostateczną rozgrywkę. Mi zabrakło 190g więc znowu na styku 🙁 Na pocieszenie po tym długim sezonie, zostaje mi większa waga z wszystkich pojedynków, najładniejsza ryba, zwycięstwo w kategorii „rzeki” oraz zwycięstwo w kategorii „Największa ryba” zwana również „deserową” 😛 A w tej najważniejszej kategorii wygram sobie za rok! a co?! 🙂
Jezioro Kopcze, mieszane uczucia, ryby raz biorą raz nie, ale jeszcze tu wrócimy!
Karol losuje muszelkę, wybiera stanowisko najdalej na lewo i już wbija flagę Drennana, żeby zaznaczyć teren 🙂
Jak on tam to ja na prawo.
Niestety zaraz za krzakiem siada Romek, więc mnie zablokował, morda jedna 🙁
Żółte antenki i sporo topów, w razie jakby ryby brały a zestawy się plątały 🙂
Mieszanka, sprawdzona jak ostatnio, zanęta, glina, trochę joka... no miały gryźć...
Podejrzana radość Karlosa Drennanosa jeszcze przed startem zawodów...? Czy on coś wiedział?
Nie zmienia się zwycięskiej taktyki, zatem jak tydzień temu, tyczka i skrót,
Podpatrzone ostatnio u Prestona żółte antenki 🙂 No przecież mu nie zabronię 🙂
A co to za towar? 🙂
OOOooo właśnie! Romek z "moją" rybą! Tego jednego leszczyka zabrakło mi dzisiaj do wygranej... a właściwie pół takiego leszczyka 🙁
Zamiast lecholi i kąpioli zdarzały się takie okonki, wymiarowe ale nie liczone 🙁
Aaaaa no tak, trafiony zatopiony 🙂 i wszystko jasne! są podstawy do unieważnienia pojedynku 🙂
6 godzin dziubania, 2850g, a miało być 20kg...
...tyle jednak starczyło bo u mnie zaledwie 2660g 🙁 a miało być 21kg 🙂
Eee nie ma złotych leszczy? Ani czerwonych karasi? Słabo... 🙂
Ehhhhheehhhehhhehhhh 🙁 🙁
No dobra w tym sezonie wygrywa Drennan, ale ja od jutra zaczynam ostre treningi i w przyszłym roku nie biorę jeńców!
Już "historyczna" tabela 🙂