w

Drennan vs Preston… 3:3! Pojedynek na Odrze!

Już dobra nie wracajmy do pojedynku na  Noteci kilka tygodni temu, (kiedy to wywalczyłem punkt kontaktowy na 3:2 plus największa ryba :)… zgodnie z „regulaminem” pojedynków, pokonany ma prawo wyboru areny kolejnego pojedynku. Karlos zatem wskazał na łowisko neutralne pod względem naszego obłowienia na nim… Odra. Rzeka Odra. Daleko od domu. Bardzo daleko… ja miałem ponad 200km… chyba chciał mnie zmęczyć za kółkiem, albo lepiej, myślał, że poddam się walkowerem 🙂 Nigdy! Będzie wojna! … Bliskość granicy niemieckiej zupełnie przypadkowa… chyba… raczej… a może nie…?

Warto było wstać o 3:00 i jechać 3h, choćby po to żeby nacieszyć oczy takim widokiem! Piękna rzeka, piękna pogoda, jeśli jeszcze ryby dopiszą... ale to nie najważniejsze. Obcowanie z przyrodą... i zdobycie punktu to się liczy! 

Na prawo most, na lewo... nie było mostu. Ciekawostka, przed tym mostem, dosłownie kilka metrów, trzeba zjechać na lewo nad rzekę, bo chwila nieuwagi może kosztować 2 tygodnie kwarantanny! 

Jak zwykle losowanie... niestety przegrane przeze mnie. Karol wybrał miejsce w dole rzeki, ale jego uprzywilejowane miejsce tzw. "otworek" nie do końca okazał się bonusowy, gdyż za moment kilka metrów dalej rozłożył się za sprzętem pierwszy z zawodników feederowych, którzy właśnie mieli tam zawody, Rozi!

Ja tymczasem w górze rzeki, jakieś 20m od Drennana, w sumie też na "otworku" gdyż wędkarz siedzący za mną kilkanaście metrów zwinął się zanim zaczęliśmy łowić. 

Karlos nastawiony bojowo, no ale jak ma być? W końcu depczę mu po piętach 🙂

Jest tajna broń - kukurydza! Zatem nie bierzemy jeńców, jedziemy (bo ja też miałem puszkę 🙂 na grubo!

Karol "czyta wodę"... tylko dlaczego na moim stanowisku?! Szpieg 007. Drennan, Karlos Drennan! 

Nie no muszą w to wejść! 0,5l pinki mrożonej, 0,5 puszki kukurydzy, słodkiej, bardzo słodkiej, miodzik wręcz, 0,5l jokersa (dużo tych "połówek")... i na to setka grubej ochotki! Teraz się przyznam... miałem jeszcze 250 castersa... ale cicho, nie mówcie Karolowi! 🙂 Na hak też grubo, 2-3 grube robaki w kolorze jedynie słusznym... ale o tym nie mogę powiedzieć, nie że nie mogę, czy nie chcę, po prostu nie znam się na kolorach! No dobra kolor fluo fuksja. I co też nie wieci jaki to! 

Nęcenie ciężkie, oczywiście z ręki, chociaż ja, żeby się nie męczyć, później też donęcałem z ręki i wydaje mi się, że rybki dość dobrze na to reagowały.

Jedyna moja płotka. Głównym łupem były krąpiki i krąpie (krąpielichów 400 + niestety nie było), dwa rozpiury i dwa leszczyki.

Rybostan Karola podobny jak u mnie, ale poderwał jeszcze jedną babkę! 🙂 Nie powiem, że ładna, po prostu skusiła się na jego robaka 😛 No ale babki już tak mają! 🙂

Lechol wycholowany na 2 minunty przed końcem pojedynku, okazał się największą rybą, 1430g Nice!

Drennan 5860g. Grymas niezadowolenia? Gorycz porażki? Niesmak przegranej ? 🙂 Tak, już bez ważenia wiedzieliśmy kto zdobędzie kolejny punkt 🙂 

Ale na osłodę udało się wyciągnąć kilka ładnych rybek! Szkoda jednak, że nie było ich więcej....

Tak czy siak wszystkie wracają z powrotem do wody. Jak spotkamy się kolejnym razem będą już nieco większe... o ile koś ich nie zeżre wcześniej! 

Mój ci on! Na co n wziął? aha już pamiętam... taki zestaw... tak prowadzony... i w tym miejscu branie... OK zapisane!

Preston 10290g... jest! 3 punkt a zatem remis 3:3! Drennan, czekam na wyzwanie o kolejne łowisko! 🙂

I jeszcze jedna fotka Lechola z młodszym bratem. Takich rybek życzymy Wam i nam  -Drennan & Preston.

3:3 Jest!!

Oceń post

Dodaj komentarz