w

‘Czerwone diabły‘ z Wałcza biorą wszystko, czyli podsumowanie GP ON 20

Właściwie nic nie zapowiadało, ze sezon 2019 w GP ON będzie tak udany, a jednak! Ale od początku! Wszystko zaczęło się 12 maja. Pierwsza tura cyklu odbyła się na jez. Strzeleckim w Chodzieży. Trudna woda, no ale nikt nie mówił, ze będzie łatwo. Do tego paskudna pogoda, cały dzień padało i to dość mocno. Kilka dni wcześniej byliśmy z Karolem na treningu, choć generalnie wiadomo było czego się spodziewać i na co się nastawić, to i tak pojechaliśmy wyważyć zestawy i sprawdzić głębokość, bo wody było naprawdę mało.

Właściwie nic nie zapowiadało, ze sezon 2019 w GP ON będzie tak udany, a jednak! Ale od początku! Wszystko zaczęło się 12 maja. Pierwsza tura cyklu odbyła się na jez. Strzeleckim w Chodzieży. Trudna woda, no ale nikt nie mówił, ze będzie łatwo. Do tego paskudna pogoda, cały dzień padało i to dość mocno. Kilka dni wcześniej byliśmy z Karolem na treningu, choć generalnie wiadomo było czego się spodziewać i na co się nastawić, to i tak pojechaliśmy wyważyć zestawy i sprawdzić głębokość, bo wody było naprawdę mało.

Typowy chodzieski okaz!

W dzień zawodów okazało się, że Karol wylosował sek. B, czyli tam gdzie trenowaliśmy, Hieronim sek. A – najdalej od zbiórki, ale będzie mógł poszaleć odleglościówką?, a ja poszedłem na prawo do C, w sam środek. Cholera, żadnej trzcinki, krzaczka, czy zwalonego drzewa, przy którym by się rybka trzymała. Niestety tego dnia ryby nie było blisko brzegu więc bat się nie sprawdził i trzeba było łowić dalej, nawet nieco przerzucając zestaw poza długość tyczki.

A taki leszczyk to bonus!

Brały głównie płoteczki i krąpiki. Karol z wynikiem 8555g zdeklasował rywali zajmując 1 miejsce w sektorze, Hieronim u siebie miejsce 5-te z wagą 4840g, ja z 4910g skończyłem na 6-tym miejscu.

A mogliśmy wygrać…

Z 12 pkt w drużynie, zajęliśmy 2 miejsce (wygrywając z Chodzieżą wagą złowionych ryb) a przegrywając, i tu mała niespodzianką, z II drużyną Złotej Kaczki! 1 drużyna zajęła dopiero 4 miejsce – pewnie dlatego, że zabrakło Józefa ?

Mistrzostwa Okręgu, sektor B

Po niespełna 3 tygodniach, 1-2 czerwca, wszyscy spotkaliśmy się na Zalewie Koszyckim. Tym razem na Mistrzostwach Okręgu. Co prawda nie było klasyfikacji drużynowej, ale ze względu na indywidualną, równie ważne do końcowego sukcesu ?

Ode mnie na prawo…

Po losowaniu w pierwszy dzień okazało się, że trafiłem do silnego sektora B. Łowili tu między innymi Romek (3285g – 5ty), Radziu (4095g – 3ci), Karol (3830g – 4ty) i Patryk, który jak się później okazało wygrał sektor (4350g) łowiąc na odelgłościówkę leszczyki. Ja z wynikiem 4225g, głównie ‘uklejowym’ ?, uplasowałem się na 2 miejscu, z dobrą pozycją do ataku w niedzielę.

Indywidualnie… ale w drużynie!

Hieronim tymczasem w sektorze C, z wynikiem 3990g zajął 5 miejsce. Niestety drugiego dnia nie było już tak różowo. Trafiłem do sektora B, ale w końcówce A, czyli skrajne w zatoce. O uklejkach mogłem zapomnieć więc skupiłem się tylko na leszczykach. Obok mnie wylosował Patryk i dalej Karol. Tyle dobrego, że będę miał ich na oku.

6 najlepszych… od prawej ?

Niestety nie poszalałem i z wynikiem 4045g zająłem 5 miejsce. Tymczasem Patryk, znowu z odległościówki, wygrał (5335g), Karol był drugi (4585g). Również Hirek poprawił swoją lokatę z poprzedniego dnia, 4 miejsce w sek. A – 4240g. Całe mistrzostwa wygrał Patryk, 2pkt, a my indywidualnie zajęliśmy kolejno: Karol 6pkt, 6 miejsce, ja – 7pkt, 7 miejsce, Hieronim 9pkt i 12 miejsce.

Rozi, sąsiad z prawej… najpierw wygrać z sąsiadami!

Na drugie zawody drużynowe trzeba było czekać niemal 2 miesiące. 3 sierpnia, w sobotę, spotkaliśmy się nad Zalewem Koszyckim w Pile. Woda, zdawać by się mogło, znana aczkolwiek ostatnio nieprzewidywalna.

Stanowisko gotowe!

Leszczyki raz biorą pod tyczką, raz na odległościówce, a czasami nigdzie ich nie ma. Warto być przygotowanym na płotki, a nawet uklejki ? Zanętę tym razem dostałem gotową od Karola, nie wiem co tam namieszał… więc zacząłem od łowienia uklejek.

Kule też!

Cały czas obserwując sąsiadów, którzy z mizernym skutkiem próbowali z tyczki złowić leszczyka. Kiedy w końcu w 3h się pokazały, też przeszedłem na tyczkę i nawet udało się złowić kilka sztuk, ale po jakimś czasie brania ustały więc wróciłem do uklejówek. Pogoda tego dnia dopisywała więc uklejki również. 4210g starczyło na 3 miejsce w sektorze, Hieronim w B z wagą 3180g wylądował na 7 miejscu,

Tak się łowi na sektorową „1”!

a Karol z otworka przy trzcinach w sek. C wygrywa z wagą 7265g. Drużynowo z 11 punktami kończymy zawody na 2 miejscu – znowu. I z 4pkt prowadzimy w cyklu, a Karol po drugim zwycięstwie, umacnia się na pozycji lidera w klasyfikacji indywidualnej.

Kaczory zdobyte…. prawie…

Już 2 tygodnie później, 18 sierpnia, kolejna odsłona cyklu. Tym razem zawody w Kaczorach na jeziorze Kopcze. Tu zawsze wypadałem średnio z plusem indywidualnie, ale w drużynie byliśmy wysoko, więc i tym razem mierzyliśmy przynajmniej w pudło. Tym bardziej, że Karol kilka ostatnich razy wygrywał sektor więc i teraz był pewniakiem?. Taktyka jak to na Kopcze, łowić krótko batem… o ile będą brały. Ostatnie dni i treningi tutaj, nie tylko nasze, pokazały, że ryb jest sporo i biorą blisko. Niestety jak to często bywa, na zawodach okazało się coś zupełnie innego. Po kilku minutach na bacie brania zanikały i trzeba było łowić dalej tyczką. Przynajmniej ja tak zrobiłem, z całkiem pozytywnym skutkiem, bo z wynikiem 4110g, głównie na krąpikach i leszczykach zająłem 2 miejsce. Hirek z wagą 5965g skończył na 4 miejscu. Najsłabszym ogniwem ? tym razem okazał się Karol, zajmując 5te miejsce (1980g). Na pocieszenie wygrywając z Rysiem, który był na 7 miejscu ? 11 pkt drużynowych daje nam 2 miejsce. Pierwsze przegrywamy tylko wagą z Chodzieżą. Wygrana wisiała w powietrzu, ale jeszcze nie tym razem.

Trening przed zawodami

15 września wracamy nad jezioro Strzeleckie. I tym razem zawody poprzedzamy krótkim treningiem. Rybki gryzły w miarę dobrze więc z pozytywnym nastawieniem przystąpiliśmy do przedostatnich zawodów z cyklu GP w tym roku.

Bezpośreni rywal z lewej – Grzesiu z Pilanina

Tym razem los rzucił mnie do sektora B, Hieronima tradycyjnie do A, a Karola do C – tam gdzie trenowaliśmy. Przypadek….hmmm ? Poziom wody od maja lekko wzrósł, pogoda znacznie lepsza niż ostatnio, nic tylko łowić. W użyciu głównie tyczki a na haczyku małe krąpie i płoteczki, choć Karol twierdzi, że miał 2 razy kontakt z grubą rybą… taaa nikt nie widział, nikt nie potwierdził ?

Z prawej Rafał, zawsze groźny

Tak czy siak zrehabilitował się za Kaczory i wygrał sektor (4985g) wygrywając z drugim Rysiem o ponad 1300g. Hieronim wywalczył 5 pkt (3120g), a ja 4 (3235g). Najważniejsze, że doczekaliśmy się w końcu, pierwszego zwycięstwa drużynowego! Co lepsze, znacznie przybliżyliśmy się do zwycięstwa drużynowego w całym cyklu GP a Karol zapewnił sobie tytuł najlepszego zawodnika GP 2019! Czy jest tu jeszcze o co walczyć w ostatnich zawodach? Ależ oczywiście!

Mamy to! Pierwsze zwycięstwo drużynowe w tym sezonie!

Mamy jeszcze szanse indywidualnie dołączyć do Karola na podium, Hirek raczej matematyczne, ja bardziej realne, choć chętnych było znacznie więcej, bo Rysiu z 15 pkt póki co na 2 miejscu, a na 3cie czyhają jeszcze Janek, Romek i Radziu, którzy podobnie jak aj mają po 16pkt, więc łatwo nie było.

Karol „Polski Alan, Drennan” Dąbrowski – zwycięzca GP 2019!

Zalew Koszycki, , 6 października – decydujące starcie. Hieronim losuje sektor C – powalczy odległościówką, musi pokonać Janka, Karol do B – tradycyjnie z Rysiem, ma jeszcze do pokonania Romka, ja w A zmierzę się Radkiem, a na dokładkę jeszcze Kamil, który wspomógł drużynę Chodzieży. Obok mnie na otworku Grzegorz z koła Relax Wałcz, który jest tuż za nami w punktacji indywidualnej. 10:00 wybiła, no i się zaczęło.

Hieronim ‚Hiero’ Stasiak – organizator Pucharu Wałcza za rok? ?

Wiedziałem, że uklejki trzeba odpuścić (bo byliśmy z Karolem dwa dni wcześniej na rekonesansie, ? a jak!) więc zacząłem od tyczki i na niej się skupiłem przez cale 4h. Pierwsze 15 minut to łowiłem na rekord zalewu, ryba za rybą, ale po kwadransie coś zwolniło. Brania jakby wolniejsze, delikatniejsze, ale tylko u mnie, kolega z otworka łowi w tempo. Po godzinie miał na pewno nade mną przewagę kilku ryb. Na szczęście nauczony treningiem, nęciłem systematycznie i płotki zaczęły brać pewniej a ja zacząłem je szybciej odławiać goniąc Grzegorza.

 

Marek ‚Obar, Magic” Obrarski_rzutem na taśmę, III w indywidualce

 

W 3h trafiam bonusa, o którego na zalewie coraz trudniej. Leszcz 1080g podrasował mój wynik. 4h to już płotka za płotką, plus kilka krąpików. Niestety sporo też niewymiarowego okonka. W międzyczasie dochodzą mnie słuchy, że w sektorze C jest padaka z rybą. Józef jest na „0”, a Hirek z jazgarzem ciężko wywalczonym z odległościówki. Uuu nieciekawie. Ale bardziej mnie interesuje co w moim sektorze. 14:00 koniec zawodów. Już wiem, że nie jest źle, ale czy wystarczy na wygraną? Jak połowił początek sektora? Radziu, Kamil? Mają po 2 kg z groszami, uff na pewno mam więcej. Ale ile? Jest 6425g, w tym wspomniany leszcz 1080g! Jeszcze tylko sąsiad… 5090g – jest za mną! A wiec na koniec sezonu wygrana sektorowa!

Wisienka na torcie! 1080g leszcz, który się sumom nie kłaniał!

Radek za mną, Janek też, tylko Romek również wygrywa swój sektor, ale że ma więcej wygranych to będzie przede mną. Na szczęście Rysiu dopiero 5ty w swoim sektorze, więc wypada poza podium indywidualne, zwalniając miejsce dla Romka i dla mnie! Było warto walczyć do końca ? Drużynowo, z przytupem kończymy sezon, wygrywając zawody z 6 pkt sektorowymi (Hirek 2pkt, Karol 3pkt, ja 1pkt). Czerwone diabły z Wałcza biorą wszystko! Na zakończenie cyklu jeszcze tylko puchary, kilka pamiątkowych fotek, w tym również te do nowego katalogu MatchPro ?

Oceń post

Dodaj komentarz