Nie da się ukryć, że po wczorajszym wypadzie nad ciepły kanał do Gryfina, pozostał niedosyt jeżeli chodzi o wędkarski wynik. Dlatego długo mnie nie musiał Karlos Drennan namawiać na niedzielny wypad na ryby, żeby sobie „odbić” 🙂 Tylko gdzie? Raduń, Kocie, jakaś rzeczka? Zdaliśmy się na ślepy los i wypadło na jezioro Kocie w Mirosławcu! Ale pozostałych łowisk nie skreśliliśmy, wręcz przeciwnie! Zostały wpisane jako miejsca kolejnych pojedynków. Pojedynków ramach „The Winter League” 🙂
W niedzielę rano zjawiliśmy się nad wodą i tu kolejne losowanie rzuciło mnie na stanowisko gdzie tydzień temu łowiłem w naszym treningu.
To samo miejsce więc już zestawy wygruntowane! 🙂
Karol na "swoim" pomostku, na prawo ode mnie. Będę miał go na oku, on mnie zresztą też 🙂
Co do wody? Nie za dużo i jałowo, w końcu to koniec listopada!
Co tam chowasz?
Jest siła! Ale kto wygra?
Trzeba przyznać, że leszczyki współpracowały bardzo dobrze, właściwie całe 4h. Dość powiedzieć, że złapaliśmy tylko po 1 płoteczce! Ale "Winter King" może być tylko jeden! 🙂
14730g! Taki wynik brałbym w ciemno zawsze i wszędzie a tym bardziej na Mirosławcu 🙂
Sweet focia z leszczykami, zanim wrócą do wody.
Do końca nie było tak na prawdę wiadomo, kto wygra chociaż Karol obstawiał, że mam przewagę ze dwa kilo... ja wiedziałem, że różnica będzie mniejsza, ale miałem nadzieję, że na moją stronę 🙂
Ajj jest sporo ponad 10kg...
Dużo, dużo... ale nie! Jednak nieco mniej! 13720g!
Z takim wynikiem zgasił światło w zawodach?! 🙂 To ten com wygrał musi wymiatać! Aaaa o to ja! Najszybsza tyczka w ...Skórce 🙂
Mniejsza o wynik, dzień i tak na duży plus!
Jeszcze tylko szybkie przeliczenie "dla statystyk" więc nie będziemy tu zanudzać, ile było, po ile ważyły i takie tam...
1:0! 🙂