w

Mistrzostwa Polski w Spławiku… dzień 1

…czyli jak to Drennan z Prestonem „zakopali topór wojenny” – właściwie „toporek pojedynkowy” połączyli siły i razem wybrali się na najważniejsze zawody wędkarskie w tym roku. No ale od początku. Wiadomość o tym, że Mistrzostwa Polski w 2021 odbędą się na Warcie w Świerkocinie, gruchnęła już dawno temu i od razu „podłechtała” chęci uczestnictwa wielu zawodników, w tym, nie ukrywam, i moich. Jeden warunek – wygrać Mistrzostwa Okręgu – i tu jak wiecie bądź nie – pierwszy krok wykonałem wygrywając I turę, niestety drugiego kroku, dosłownie – już nie dałem rady… kontuzja wykluczyła mnie z dalszej rywalizacji, choć niektórzy uważają, że nie wytrzymałem presji 🙂 Nigdy! 🙂 Tak czy siak, mistrza okręgu nie zdobyłem, ale na Mistrzostwa Polski i tak pojechałem jako „trenejro” młodego, bardzo zdolnego i dobrze zapowiadającego się zawodnika Karola Drennana ze Strączna koło Wałcza, Koło Piły 🙂 Do moich kwalifikacji trenerskich nie musiałem go wcale przekonywać, bo są aż nadto oczywiste! Po pierwsze, wiek (bliżej do 50tki niż 40stki) po drugie – ciągle wygrywam w pojedynkach Drennan vs Preston 2:3, więc od kogo ma się młody zdolny uczyć jak nie od lepszych 🙂

No ale do rzeczy. 08 lipca rano, zjawiamy się na rzeką Wartą w okolicy Świerkocina. Łowiliśmy już tutaj nie raz, a ostatnio kilka dni temu na Robinson Cup z całkiem dobrymi wynikami, Drennan 2 sektorowa, Preston 1 sektorowa (ooo jeszcze jeden argument za tym, żeby zostać "trenejro" 🙂 )

W czwartek losowania stanowisk jako takich nie było. Zajęliśmy miejscówkę zarezerwowaną dla nas przez naszego towarzysza tych mistrzostw - Pawła "Jaksona bez X" Lacha. Warta na "ścianie" wydaje się równa, ale tak naprawdę to nie jest. W różnych sektorach różne głębokości zatem dokładne wygruntowanie to podstawa!

Żeby sprawdzić co tam w tej wodzie pływa, przygotowaliśmy mieszankę zanęt z gliną wiążącą plus robaki.... jak widać na obrazku dokładnie 47 sztuk topionej pinki 🙂

Paweł, stanowisko niżej, więc nas zamykał, postawił na mieszankę nieco bardziej bogatą w robactwo. Oprócz pinki zainwestował jeszcze w jokersa!

O 10:00 rozpoczęcie nieoficjalnego treningu. Zatem kule zanęty trafiają do wody... i zaczynamy zabawę (tzn. ostrą walkę o tytuł Mistrza Polski 2021 w spławiku 🙂 )

Już od początku Karol "przegrywa" w walce na ilość rozłożonych topów 2:5 🙂 No ale to akurat normalka 🙂

Paweł oprócz Sharków sprawdził jeszcze bombki... jednak uciąg tego dnia w tym miejscu był jednak zbyt duży... choć na skróta pod nogami (jak się miało okazać za kilka dni, bombeczka 1-2g była niezastąpiona)

Ryby w łowisku pokazały się właściwie od pierwszych wstawień zestawu. Brały dość zdecydowanie i często niestety ich wielkość dawała sporo do życzenia.... Krąpiki po 20-30g, jeszcze mniejsze uklejki i kiełbiki to główna zdobycz w naszym sektorze.

Krąpie po 100g+ czy płotki po 50+ to prawdziwe bonusy, które trzeba brać w podbierak 🙂

... jak donęcanie skromnie i pojedynczą kulką, utrzymywały ryby w łowisku, ale jakoś specjalnie ich nie "wygrubiały" .

Trenejro chłopaków z Tilapii, Jędrek, przyszedł podpatrzyć jak łowi przyszły Mistrz Polski 🙂

Generalnie pogoda dopisała i nawet się opaliłem, jednak jak zaczynało padać, chowałem się w samochodzie... tylko po to by chronić cenne zapiski w notesie przed "rozmoknęciem" :)... cały czas bacznie obserwując poczynania Drennana i Pawła "Jaksona"....

Postawiliśmy na "innowacyjność". Nie zamykamy się na nowości... ale co to ma być? 🙂 Mały konkurs? Jakim spławikiem łowił Karol, nie tylko na treningach, ale i w zawodach? 🙂

Po treningu zjechaliśmy na bazę. Dość daleko od łowiska ale za to miejscówa na 5 gwiazdek! Zimne browarki, steaki... ale o tym przy okazji...

Towarzysze wieczornych przygotowań zanęt, a jednocześnie testery... jak żarły to znaczy że dobra! :)... chociaż mówią, ze koza zje wszystko więc nie wiem czy to dobry tester był....

Korzystając z okazji, że mieliśmy do dyspozycji, staw, a właściwie 2, postanowiliśmy spróbować swoich sił "na komercji" niestety z marnymi wynikami. Łowiliśmy sumy, które swoimi ostrymi płetwami kłuły nas dotkliwie w palce 🙂

Ale czego się nie robi dla widoku znikającego pod wodą spławika? ... zwłaszcza czekając na steaka i zimne piwko na kolecję :)... ale o tym miało być przy okazji... 🙂

Wróć! oprócz sumików trafiły się jeszcze dwa liny! Linki... linusie... linijki.... 🙂 Po kolacji szybkie przygotowanie towaru na jutrzejszy, obowiązkowy trening i idziemy lulu, bo jutro kolejny ciężki dzień!

Oceń post

Dodaj komentarz